Od zawsze zainspirowani jesteśmy starym jazzem – nowoorleańskim, swingiem, dixielandem, dziełami Louisa Armstronga czy Franka Sinatry – innymi słowy, tak zwanym „Starym Radiem”. Nie stronimy od brzmień gypsy jazzu, który powstał przecież we Francji za sprawą cygańskich muzyków i tam znany jest pod nazwą „Jazz Manouche”. Nikt inny nie potrafi z tak wielką gracją oddać hołdu wspaniałemu gitarzyście Django Reinhardtowi jak właśnie Janusz Kula, który do perfekcji opanował ten gatunek. Bez odrobiny przesady, Janusz jest jednym z najznakomitszych gitarzystów akustycznych w Polsce.

Bliskie naszemu sercu są również Bossa Novy czy szeroko rozumiana muzyka brazylijska, od której żywiołowego pulsu nie sposób się uwolnić. Cenimy Antonio Carlosa Jobima i João Gilberto, zasłuchujemy się w kanonicznych balladach muzyki latynoskiej, gdyż flirtujemy z nią na poważnie. Tutaj szczególnym piewcą tychże rytmów jest Kamil Rubik, który nie tylko biegle włada językiem Carlosa Gardela czy Fridy Kahlo, ale też ze szczerością wielbi wielkie orkiestry salsowe, jak i legendarnych pieśniarzy boler. Jeśli przy bolerach jesteśmy: kto nie słyszał dzieła Consueli Velázquez pod tytułem „Besame Mucho” w naszym wykonaniu, to powinien to nadrobić. Przejmujące brzmienie puzonu Grzegorza, tęskna gitara Janusza i głęboki groove wystukiwany przez Kamila na latynoskich congach – doświadczenie wyjątkowe, romantyczne, pełne wdzięku.

Nasz repertuar to prawdziwa podróż w czasie, każdy znajdzie więc coś dla siebie. Warto nadmienić, że w repertuarze mamy także współczesne piosenki popowe, czy też z pogranicza soul-u, rhytm & bluesa czy wybitnych polskich dzieł muzycznych jak również własne, autorskie kompozycje. Odświeżamy to, co najlepsze, mało znane, czasem zapomniane, ale tak bardzo piękne: któż bowiem nie wzruszy się przy dźwiękach „Michelle” The Beatles, nie uśmiechnie się pod nosem przy „Gravity” Johna Mayera, nie zakocha się w dziewczynie przy „The Book of Love” Petera Gabriela, czy po prostu nie zatańczy do „Englishman in New York” Stinga?

Nikt inny nie potrafi również porwać wokalną i sceniczną charyzmą jak Grzegorz Turczyński. Ciepłe, wprost pastelowe brzmienie głosu Grzegorza z impulsywnym, ale zarazem tkliwym brzmieniem jego ukulele, to prawdziwa przyjemność i radość dla duszy.

To, co łączy wszystkie te gatunki by uczynić nasz repertuar spójnym:  staranność, artystyczny kunszt i ciekawe aranżacje.

Jeśli zdecydujesz się, by spotkać nas zapraszając na Twoją uroczystość, do Twojej restauracji lub klubu muzycznego, imprezę firmową czy niezapomnianą oprawę muzyczną Waszego ślubu z weselem, to z największą przyjemnością podrzucamy Ci nasze przykładowe muzyczne menu!